Mareczek Mareczek
216
BLOG

Naucz się odmawiać kobiecie

Mareczek Mareczek Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Znaliśmy się z Czarnulą dość długo, więc na drugim spotkaniu kochaliśmy się bez gumy; na pierwszym wprawdzie też, ale po wszystkim trzy razy sypnąłem solą przez lewe ramię, co odpędza demony i choroby.


Nie umiem odmawiać Paniom

Zawsze miałem problem z asertywnością; nie umiem odmawiać miłym dla mnie ludziom, chociaż wiem że ich propozycja będzie dla mnie niekorzystna. A co uczynić, gdy ktoś miły chce i Ty też chcesz, chociaż wiesz że to wszystko źle się skończy? Złączeni spoconymi ciałami, przeżywałem wewnętrzny dramat. Postronny, płytki obserwator uznałby że jest mi dobrze, ale ktoś mądry wejrzałby głębiej niż w rytmicznie opadające włochate pośladki i falujące boczki; spojrzałby w mą duszę, tonącą w wirach wątpliwości. Czarnula stękała: "spuść się we mnie, no dalej" a ja się wahałem. Moja rozkosz była jak ja; prosta, szczera, płynąca z serca i trzewi, a to co mnie zaniepokoiło, to to że Czarnula wzdychając uważnie się rozgląda po mieszkanku. Wprawdzie jestem tylko prostym chłopakiem pod czterdziechę, ale nurkująca w oceanie rozkoszy białogłowa zachowywać się powinna inaczej; próżnym byłoby w niej szukać zachwytu mym puszystym ciałem, narkotycznego zapomnienia w wężowych splotach Państwa uniżonego sługi.

"Spuść się we mnie, spuść mój miły"

Pływak zachwyca się chwilą obecną, cieszy oczy podwodnymi pejzażami oraz uszy milknącymi hałasami okrutnego świata, który nie ma wstępu w podwodną, materialistycznych ciągot kaźń. 

"Spuść się Marek, dawaj" szeptała wilgotna morską wonią Syrenka, uważnie patrząc w moje zamglone kopulacją i moralnymi dylematami, zielone oczy. Wpadłem w panikę, a by dać sobie czas na zastanowienie, ograniczyłem liczbę pchnięć oraz wyobraziłem tryskającego śliną i skaczącego Korwina; pomogło. Przysięgała że dziś ma dni niepłodne, więc radośnie pokwikując chwyciłem się tej myśli; Hura! mogę spuścić z krzyża! Ale następna myśl chlusnęła na mnie wiadrem zimnej wody - zdesperowana dziewczyna ze wsi, mieszkająca w wynajmowanym mieszkaniu, gardząca biedakami, uważnie rozglądająca się po moim, jakby planująca gdzie wstawi swoje nieliczne meble... i jak zatrzymać taką bestię jak ja na uwięzi? Dzieckiem, tylko niewinnym dzieciątkiem, którego przecież bym nie wyrzucił w smutną szarość poranka z zapłakaną mamusią. Gorąca żądza walczyła z poczuciem chłodnego realizmu, więc by opóźnić nieuchronny skurcz jąder, zajrzałem do ucha Czarnuli szukając włosów i wszystkiego tego, co by mnie zahamowało na drodze ku przepaści. Niestety, nic takiego nie znalazłem, czyścioszki jej mać dosiadłem. Zwróciłem swe oczy ku niebu, szukając w Boskich sferach ratunku mej udręczonej duszy; gwałtownymi pchnięciami i wilgotnymi plasknięciami wybijałem alfabetem morsa SOS; I nagle spuszczona z góry wizja przyszłości, zapłodniła mą brzemienną w wizję wyobraźnię; odczucia pieszczonej, dużej, jędrnej piersi i smak ucha które przygryzałem, zastąpiła zesłana przez Anioły wizja przyszłości, jeśli ulegnę pędzącym ku przepaści biodrom. 

Duchowa wizja; Nowy Ja

160 kg żywej masy upadłościowo małżeńskiej, histeryzującej że sąsiedzi mają nową fabię a my pordzewiałą kia, dwójka rozwrzeszczanych dzieciątek niewiadomego pochodzenia, teściowie i rodzinka na moich 27 metrach kwadratowych. 12 h dziennie u prywaciarza, by wyżywić kilka ton masy mięśniowo tłuszczowej naleśnikami z biedronki, koniec z pisaniem felietonów, ustawek na wódkę z fanami i zaliczaniem czytelniczek... bezgłośnie podziękowałem niebiosom za proroczą wizję. Duchowo silny podjąłem decyzję.

Odwróć się! wysapał władczo do Czarnuli Nowy Ja. Po co? Pyta zaniepokojona, z żebra mego stworzona istota, inkarnowana w zapadłej wiosce. Schlapię się w kakao skarbie, powiedziałem niewinnie kierowany duchowym impulsem. No co Ty? Za kogo Ty mnie masz? Oburzyła się porządna dziewczyna. No dobra. Złapałem za cycki i głośno krzycząc, dokończyłem na wzdęty kupionym za moje pieniądze obiadem brzuch, czym wzbudziłem wściekłość Pani w Dzień Bezpłodny. To było nasze ostatnie spotkanie, ponieważ "bez zaufania nie można nic zbudować" oraz "oszukałem, okłamałem" i "nie jestem prawdziwym mężczyzną tylko gnojkiem". Po wszystkim wypiłem zadowolony z siebie kaweczkę, zjadłem paczkę ciastek, by zasnąć snem sprawiedliwego.

Naucz się odmawiać

Każde takie doświadczenie budowało mą mądrość, którą dzielę się z Państwem. Bo niby dla kogo ja się tak poświęcam? Dla siebie? Wolne żarty. Dla ludzkości. Jak odmawiać? Jeśli zależy Ci na czymkolwiek co dana osoba może Ci dać, masz problem. Jeśli z kimś przebywam, może mi zależeć na kilku sprawach. 

1. Seks. Chcę się kochać z kobietą (może ma duże cycki, zgrabną dupę, kurwiki w oczach), więc staram się działać tak, by była zadowolona. Jeśli o coś poprosi, wiadomym jest że jeśli odmówię, nie zyskam jej sympatii i loginu do łona (czasem się da, ale to już wyższa szkoła jazdy). Jeśli nie odmówię - być może zyskam łono, ale coś realnie stracę. Jak wiele? To zależy od żądzy. Im większa tym więcej jestem w stanie poświęcić za seks, ale kobieta też musi umieć to wyczuwać, by wiedzieć ile może ugrać. Jedna dziewczyna będziesz szczęśliwa gdy kupisz jej tani pierścionek, druga bez ajfona nie zdejmie majtek "bo się szanuje", a jeszcze inna musi mieć ślub w kościele i wesele na trzystu wujków. Ja to miałem za komplementy, kawkę i ciacho, bo na inną opcję nie było mnie stać; każdy orze jak może.

Dziewczyny mało bystre dają od razu, te mądrzejsze zwiększają napięcie mężczyzny, chcąc wytargować lepsze warunki umowy handlowej - są to ślub, zapisanie własnego mieszkania (dowód zaufania i miłości, kończący się najczęściej alkoholizmem i pod mostem), rodzina, dzieci. Osobiście gdy widziałem taką grę, natychmiast kończyłem znajomość. W tej grze jest za wysoka stawka, by ktoś kto szybko się angażuje (czyli ja), grał z szulerem. Jeśli mi więcej zależy niż drugiej stronie, to ona stawia warunki - a mi taka sytuacja nie pasuje.

Z rodziny wypływa wszelkie zło

By nie dać się wciągnąć w wyniszczającą grę, musisz wiedzieć że seks i bycie w związku szczęścia nie daje - chociaż cały świat wierzy że daje. To gdzie te szczęście opiewane w książkach, filmach, dobranockach? Skąd tylu ludzi mających straszne dzieciństwo, skoro bycie w parze daje szczęście? Szczęśliwi ludzie nie gnoją życia dziecku. Skąd wojny, mafie i powszechne kurestwo? Szczęśliwy człowiek nie niszczy innych, a szczęście bądź nienawiść wynosi się z dzieciństwa. Wniosek jest taki, że bycie z kimś to droga przez mękę, zwłaszcza wtedy gdy oczekujesz szczęścia. Je można zdobyć nawykiem cieszenia się z drobnostek, wytrwałą pracą nad swoim charakterem, a nie że przyjdzie ktoś i Ci da. Tak w życiu nie ma. Ktoś kto Ci da, zażąda za to zapłaty - i co wtedy? Jaką cenę zapłacisz? Dlatego lepiej nauczyć się kochać, by mieć miłość w sobie. Wtedy możesz z kimś być, bo doświadczenie miłości już od tej osoby nie zależy. Jesteś wtedy wolny, nie uzależniony od drugiej strony. Gdy nie ma zależności, nie ma lęku że ona odejdzie - gdy nie ma lęku, może zdarzyć się coś naprawdę pięknego. Tam gdzie jest lęk, żaden kwiat nie wyrośnie; tylko chwasty, boleśnie Cię kłujące.

Jeśli chcesz seksu, musisz wiedzieć że jest on relatywnie tani - u prostytutki godzina kosztuje od 150 złotych, a w związku cena bezustannie rośnie a jego jakość spada. Wchodzić w relacje prawne (ślub) dla seksu, jest szaleństwem, bo wyjście z takiej umowy jest bardzo kosztowne. To jak kupowanie browaru, by napić się piwa. Dlatego by nie dać się wciągnąć w grę seksualną, trzeba DYWERSYFIKOWAĆ, czyli mieć inne źródła zaspokojenia seksualnego. Kobiety kochają brutali tylko dlatego, ponieważ oni wiedzą że mogą mieć w każdej chwili kobietę - a zwykły, ciepły chłopak tego nie rozumie, dlatego jest robiony w trąbę, zdradzany, pogardzany i ośmieszany. Zalicz kilka mężatek, porozmawiaj z nimi bez osądzania, a szybko zrozumiesz że to co Ci naopowiadano o kobietach, to zwykłe bajki. Ludzie gustujący w mężatkach wiedzą że ciepły, zakochany mąż w domu najczęściej nie wie, co żona robi po godzinach. Nie wie i nie chciałby wiedzieć - i dobrze, gdyż mógłby mieć ciężki zawał. Kobiety w swej masie, nie szanują i nie doceniają tego co mają, zawsze są nieszczęśliwe i biedne.

Kobiety kochają macho

Brutal wie, że kobieta jest mu niepotrzebna do szczęścia; ma dać tylko dupy, błyszczeć przed kumplami. Nie przywiązuje się i nie utożsamia, co kobiety potężnie motywuje do tego, by udowodnić sobie swą kobiecą moc, sprawić by facet się zakochał - a jak kobieta chce wygrać, uruchamia seks, rozmowy do późna w nocy, jest szalenie miła, uczynna i przyjemna... by wygrać, by macho się zaangażował. Ale macho korzysta, bije i upokarza, a mechanizm walki kobiety o władzę działa cały czas; seks jest nieziemski. Tymczasem dobry chłopak rok po ślubie, seksu nie ma. Bo i po co kobieta ma go używać? Frajer złapany, umowa podpisana, po co seks? Kobieta jednocześnie nienawidzi świadomych tych praw mężczyzn, a jednocześnie ich pożąda, gdyż wyzwalają w niej silne emocje, a kobieta nade wszystko kocha emocje, a tuż po nich "poczucie bezpieczeństwa", jak dyplomatycznie nazywa się pieniądze. Im bardziej kobieta się oburzy na te słowa, im głośniej wrzaśnie że tylko dziwki tak postępują, bo żadna szanująca się kobieta na mnie nie spojrzy, tym większa szansa że z tą Panią pójdę do łóżka. Dlaczego? Ponieważ kobietą nie rządzi logika, a sfera emocji. Im większe emocje do tego co piszę, tym większe w określonych warunkach pożądanie seksualne. Kobiety kochają się nie tylko z żądzy, a z nienawiści do byłych i obecnych facetów, dla udowodnienia sobie swojej siły i władzy, oraz dla ciekawości jak smakuje taki literacki macho jak ja. No cóż, szału nie ma, ale nie uwierzysz dopóki nie spróbujesz.


2. Jeśli rozmawiać z moim czytelnikiem, wiem że mnie szanuje i poważa ze względu na moją wiedzę; chce zyskać poradę, a ponieważ mi się podoba ludzki szacunek, sprawia mi przyjemność, w przypadku prośby o coś boję się odmówić, by ten dający mi przyjemność szacunek trwał. Jeśli odmówię, czytelnik przestanie mnie lubić. Taki mój los; jak coś dam za free (bo inni nie chcą), jestem cool, jak nie, to jestem kurwa i cham, satanista. Lekarstwem jest powiększanie własnej samooceny, kochanie w sobie tej Boskiej iskry, która odróżnia trupa od ciepłego, żyjącego ciała. Im mocniej jestem zakompleksiony, im gorzej się czuję - tym większą przyjemność daje mi ludzki podziw. Jeśli więc spotykam się z kimś kto mnie szanuje, muszę być pełen uwielbienia dla Boskości we mnie - bo to ona jest moją wiedzą i zdolnościami. Ja sam jestem tylko i wyłącznie świadomością, która może obserwować toczącą się grę. 


3. Opinia innych. To chyba najczęstszy powód ulegania prośbom, które kończą się fatalnie. Kiedyś bym tak wpadł kilka razy w żyrowanie kredytu mieszkaniowego. Żeby być wolnym od opinii innych ludzi, musisz przede wszystkim sam się lubić. To pierwszy, najważniejszy punkt. Drugi to niezależność finansowa i mieszkaniowa. Jeśli mieszkasz z kimś komu odmawiasz, możesz mieć nieprzyjemności - gdy jesteś od tej osoby odgrodzony, jesteś wolny. Gdy zacznie być niemiła, ucinasz kontakt i sajonara. Warto mieć dwie albo trzy niezależne grupki znajomych, by żadna nie mogła Cię szantażować ostracyzmem. Można być w grupie fanów motocykli, samochodów i strzelam - miłośników paintballa, bądź swingersów.
 

4. Najlepsza jednak metoda, to wytworzyć w sobie nawyk mówienia że "muszę się zastanowić". Pytanie o podżyrowanie kredytu czy ważną przysługę, zadawane jest przeważnie w sytuacji, gdzie negatywna odpowiedź jest bardzo krępująca. Ktoś Ci stawia drinki, broni Cię przed kimś, wysłuchuje Twych problemów - jesteś wdzięczny, a nagle pada pytanie o pożyczkę. Ciężko jest wtedy odmówić. Dlatego natychmiast musisz odpowiedzieć "z automatu" że przemyślisz co da się zrobić i jutro dasz znać; jutro, czyli bez presji, przez smsa. Jeśli i wtedy masz z tym problem, wypadałoby mieć swojego mentora, coacha - np. mnie. Rozmawiasz ze mną, szanujesz mnie, liczysz się z moimi uwagami, a ja Ci zawsze doradzę to, co jest w Twoim a nie cudzym interesie. To potrafi zadecydować o sprawie. Mówię z doświadczenia, ponieważ w kredyt mieszkaniowy nie wszedłem tylko dlatego, że szanowana przeze mnie osoba kazała mi wziąć młotek, i pier... się nim z całej siły w głowę. Miała rację.

Mareczek
O mnie Mareczek

Witam Państwa, jestem pisarzem (do tej pory 15 książek, ale chcę napisać więcej, o ile "pisarska nerwica" pozwoli), youtuberem, blogerem. Lubię mówić i pisać o sprawach, które mnie interesują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości